„Polegli abyśmy żyli wolni” - Jurek Bitschan

Wyobrażacie sobie, że Wasza Szkoła, Wasze Miasto, Wasza Ojczyzna zostaje zaatakowana? Że musicie decydować czy zostać w domu, uciekać czy zgłosić się do obrony? Dzisiaj, na szczęście, znacznie rzadziej świat stawia przed nami takie wyzwania, chociaż należy pamiętać, że są kraje, w których dzieci walczą i dzieci giną.
pcqWróćmy jednak do 1918 roku:
Władze Lwowa, zamieszkiwanego w 80% przez ludność polską, zgłosiły akces miasta do nowoodradzającego się państwa polskiego. Region natomiast był zasiedlony w większości przez Ukraińców, którzy także dążyli do uzyskania niepodległości. Dlatego 1 listopada 1918 roku wojska ukraińskie atakują Lwów. Wykorzystują fakt, że walki toczą się na innych frontach Wielkiej Wojny i tam zostały wysłane siły wojskowe. Do obrony miasta spontanicznie przystępują jego mieszkańcy, w tym również kobiety i dzieci. Wśród nich był 14-letni Jurek Bitschan.
Zanim poszedł walczyć był uczniem gimnazjum im. Henryka Jordana. Uczył się dobrze, szczególnie interesowała go przyroda. Jego matką była znana w mieście działaczka na rzecz niepodległości Polski, Aleksandra Zagórska. Bitschan nie rzucał się w oczy: był drobny i niewysoki, bardziej chłopiec niż młodzieniec…
Do walki Jurek chciał wyruszyć natychmiast, jak inni uczniowie, harcerze czy studenci. Jednak jego ojczym, w trosce o chłopca, kategorycznie się temu pomysłowi sprzeciwiał. Gdy Jurek dowiedział się, że jego matka uczestniczy w obronie miasta, jako komendantka Ochotniczej Legii Kobiet, wykorzystał nieobecność ojczyma i uciekł z domu. Był 20 listopada 1918 roku.
Na stole Jurek zostawił list:
"Kochany Tatusiu! Idę dzisiaj zameldować się do wojska. Chcę okazać, że znajdę na tyle sił, by móc służyć i wytrzymać. Obowiązkiem też moim jest iść, gdy mam dość sił, a wojska braknie ciągle dla oswobodzenia Lwowa. Z nauk zrobiłem już tyle, ile trzeba było. Jerzy".
Zgłosił się do oddziału por. Petriego. Ze względu na jego wygląd i brak zgody rodziców, nie chciano go przyjąć, ale wybłagał pozwolenie na pozostanie. Miał tylko stać na warcie, ale ruszył z żołnierzami do ataku na koszary ukraińskie. Jego ciało następnego dnia odnalazł ojczym, dr Zagórski. Chłopiec został pochowany z honorami wojskowymi. Obrona cmentarza Łyczakowskiego była jego pierwszą i ostatnią zarazem walką.
Młodych obrońców Lwowa nazywano Orlętami Lwowskimi, Jureczka także. W walkach brało udział prawie 1500 osób, które nie ukończyły 17. roku życia, najmłodszy miał 9 lat. Zginęło lub zmarło od ran 120 uczniów i 76 studentów uczelni.
Ich poświęcenie i walka nie poszły na marne. Lwów odzyskał wolność.
pcq

artykuł pochodzi z książki "Honor i poświęcenie"
Blog

Skontaktuj się z nami:

Booksle