Justyna_Piecyk
Eryk


Pamiętał tylko, że drzewa za oknem zaczęły mu się zlewać w jedno, a buzia sama raz po raz otwierała się do ziewania i nagle, jak przez mgłę, usłyszał głuchy łomot, trzask rozdzierający bębenki w uszach i dalej... nic już nie pamiętał...
Znalazł się przed ogromnymi drzwiami. Obejrzał się za siebie, ale zobaczył tylko rozległy błękit, więc postanowił zapukać. Już wyciągał piąstkę, gdy drzwi nagle otworzyły się same.
-„Nie spodziewaliśmy się tu Ciebie...dopiero za jakieś, zaczekaj niech sprawdzę...”
Chłopiec zobaczył przed sobą staruszka, z długą siwą brodą, w dziwnej powłóczystej sukni, który wertował swoją ogromną księgę próbując usilnie coś w niej znaleźć.
-„No tak, powinieneś się tu zjawić dopiero za jakieś osiemdziesiąt lat. Co my tu z Tobą zrobimy? Wejdź do środka. Dołączysz na razie do innych aniołków, a jutro pójdziesz do szkoły.”

Pamiętał tylko, że drzewa za oknem zaczęły mu się zlewać w jedno, a buzia sama raz po raz otwierała się do ziewania i nagle, jak przez mgłę, usłyszał głuchy łomot, trzask rozdzierający bębenki w uszach i dalej... nic już nie pamiętał...
Znalazł się przed ogromnymi drzwiami. Obejrzał się za siebie, ale zobaczył tylko rozległy błękit, więc postanowił zapukać. Już wyciągał piąstkę, gdy drzwi nagle otworzyły się same.
-„Nie spodziewaliśmy się tu Ciebie...dopiero za jakieś, zaczekaj niech sprawdzę...”
Chłopiec zobaczył przed sobą staruszka, z długą siwą brodą, w dziwnej powłóczystej sukni, który wertował swoją ogromną księgę próbując usilnie coś w niej znaleźć.
-„No tak, powinieneś się tu zjawić dopiero za jakieś osiemdziesiąt lat. Co my tu z Tobą zrobimy? Wejdź do środka. Dołączysz na razie do innych aniołków, a jutro pójdziesz do szkoły.”

- „Eryk? Tak masz na imię prawda?”- zapytała z uśmiechem na drugi dzień nauczycielka.
-„Tak proszę pani”- odpowiedział zgodnie z prawdą Eryk. Moi drodzy to jest wasz nowy kolega. Przywitajcie go serdecznie.”
-„Cześć Eryk”- krzyknęły zgodnym chórem aniołki pousadzane w rzędach ławek.
-„Usiądź tutaj” – wskazała mu miejsce pani.
Przez resztę dnia Eryk siedział, jak najgrzeczniej potrafił w swojej ławce, ale z lekcji nie rozumiał nic. Pani mówiła coś o ciałach astralnych, życiu pozaziemskim i innych równie skomplikowanych sprawach. On jednak nie mógł się na tym skupić. Cały dzień słyszał głos mamy: „Eryczku, pamiętasz mieliśmy wyjechać w góry, bardzo cieszyłeś się z tych wakacji... Synku, obudź się”
-„Eryku!, obudź się mówię do Ciebie!”- chłopiec otworzył oczy i zamiast ukochanej mamy zobaczył twarz nauczycielki- „Ty w ogóle nie uważasz, o czym była mowa?”

-„ Nie wiem proszę pani, ja nic nie rozumiem i mama mnie wołała”.
-„A to dopiero bieda z Tobą będzie”- westchnęła nauczycielka, która słynęła ze swej anielskiej cierpliwości- „ Podczas przerwy musimy wrócić i porozmawiać ze św. Piotrem.”
-„Dobrze proszę pani”- odparł Eryk.
-„Sam widzisz- opowiadała nauczycielka Świętemu - chłopiec jest grzeczny, ale za mały. On nic nie rozumie, wydaje mi się, że tym razem zaszła jakaś pomyłka”.
-„To niemożliwe, wiesz przecież, że szef nie myli się nigdy”- odparł święty Piotr- „Najgorsze, że akurat wyjechał. I sami musimy rozstrzygnąć tę sprawę. A może, sam już nie wiem, może on powinien trafić na dół”
-„Na dół!- nauczycielka, aż pobladła ze zdumienia.
-„Grzeczny byłeś ostatnio Eryku?”- zapytał św. Piotr
-„Nie wiem”- odparł chłopiec spuszczając wzrok.
-„Sama widzisz. Mały coś kręci. Posłuchaj mnie uważnie synu:

Zejdziesz teraz po tych schodach na sam dół i zapukasz do drzwi. Może to im się zgubiłeś?”.
Eryk nic nie rozumiał, ciągle w uszach szumiał mu głos mamy. „Zobacz co Ci dziś przyniosłam, twojego ulubionego misia...” Schodził powoli po schodach w dół, aż dotarł do drzwi. Takich samych, jak te na górze tylko trochę okopconych.
Już miał zapukać, gdy drzwi same się otworzyły. Tym razem zobaczył przed sobą o wiele groźniejszą postać łypiącą na niego wielkimi smoczymi oczami.
-„No wchodź, co się zastanawiasz, pewnie niezły z Ciebie łobuziak, co?!”- potwór zaśmiał się bezzębnie.
-„Jak masz na imię”- spytał po chwili.
-„Eryk”- odparł chłopiec, który tylko dlatego nie uciekł ze strachu, bo ciągle słyszał głos mamy-„ Nie bój się Eryczku, wracaj do mnie. Obudź się syneczku.”
- „Eryk?!”- zdziwił się potwór-„Zaczekaj no, nie ma Cię na liście naszych „gości”.

No tak przecież Ty jesteś nawet za mały na to, żebyś mógł mieszać w kotłach.”
-„Przysłali mnie tu z góry”- powiedział chłopiec, który już zupełnie przestał się bać.
-„ Z góry, a to ci dopiero. Mają przepełnienie, czy co? No wchodź do środka, zobaczymy co z Tobą zrobimy”.Potwór prowadził chłopca podziemnymi korytarzami, potem posadził go na niewielkim krzesełku, a sam zniknął za drzwiami. Nagle drzwi otworzyły się z hukiem. „Co oni mi tu przysyłają! Przecież on z daleka śmierdzi tfuu...dobrocią i czystością!”
Potwór już chciał rzucić się na chłopca, żeby porządnie go wytarmosić, gdy zadzwonił telefon.
-„Słucham..Eryk? Tak jest tutaj.Sami mi go zresztą przysłaliście” -plątał się potwór z bladą miną- „Tak zaraz odsyłam go z powrotem, tak jest. Jeszcze raz przepraszam.”

Tym razem Eryk nie musiał już pokonywać schodów, pojechał do góry windą. Stanął przed drzwiami i zaczekał, aż same się otworzą.
Za nimi zobaczył Kogoś bardzo miłego i jasnego, tak, że nie mógł dokładnie opisać jego twarzy. Ogarnął go spokój.
-„Przepraszam Cię Eryczku - powiedział Pan Bóg – zostawiłem tę sprawę do załatwienia św. Piotrowi, ale biedak pogubił się w tym wszystkim. To jeszcze za wcześnie. Spotkamy się dużo później, a teraz wracaj już do mamy, bo bardzo długo czekała tam na Ciebie.”
-„Mamusiu, gdzie ja jestem?”- zapytał sennym głosem chłopiec.
-„W szpitalu synku, spałeś, bo...”- odpowiedziała mama.
-„A już wiem, wiesz co mamusiu, śniło mi się, że stałem przed dużymi drzwiami...”- zaczął chłopiec.
-„Dobrze synku, opowiesz mi wszystko później, a teraz zjemy coś dobrego, żebyś prędko nabrał sił i wrócił do domu...”

Tym razem Eryk nie musiał już pokonywać schodów, pojechał do góry windą. Stanął przed drzwiami i zaczekał, aż same się otworzą.
Za nimi zobaczył Kogoś bardzo miłego i jasnego, tak, że nie mógł dokładnie opisać jego twarzy. Ogarnął go spokój.
-„Przepraszam Cię Eryczku - powiedział Pan Bóg – zostawiłem tę sprawę do załatwienia św. Piotrowi, ale biedak pogubił się w tym wszystkim. To jeszcze za wcześnie. Spotkamy się dużo później, a teraz wracaj już do mamy, bo bardzo długo czekała tam na Ciebie.”
-„Mamusiu, gdzie ja jestem?”- zapytał sennym głosem chłopiec.
-„W szpitalu synku, spałeś, bo...”- odpowiedziała mama.
-„A już wiem, wiesz co mamusiu, śniło mi się, że stałem przed dużymi drzwiami...”- zaczął chłopiec.
-„Dobrze synku, opowiesz mi wszystko później, a teraz zjemy coś dobrego, żebyś prędko nabrał sił i wrócił do domu...”


Ocena |
/
0
|
---|---|
Liczba stron | 14 |
Data utworzenia | |
Popularność |